Wiadomo, że ten kolega nie jest aniołem, który z nieba zstąpił tylko zwyczajnym człowiekiem – takim jak i ja. To dodaje poczucia, że Bóg swoją mocą działa przez ludzkie słabości. Ja klękam nie przed księdzem, a przed samym Jezusem Chrystusem. Wówczas czuję w sposób bardzo wyraźny, jak sam nieskończony Bóg przychodzi przez to narzędzie ludzkie, którym jest mój kolega , zwyczajny człowiek – chociaż jest kapłanem, po to, aby drugiego człowieka wyciągnąć z upadku grzechowego. Wiem, że ten kolega stara się jak może i mimo, iż czasami nie tak się wysłowi jak należy, popełni jakąś gafę czy uniesie się gniewem – jest tylko ułomnym człowiekiem. Piękne jest to, że Bóg przez takie proste ludzkie narzędzie działa całą swoją mocą, to wprawia w zachwyt.